No i jestem po. Trasa organizatorowi sie troche "omsknela" i zamiast 7-8 km po prostej wyszlo okolo 10-11 po prostej, czyli 14-15 w nogach.
Ale teren byl po prostu bajeczny - lekkie gorki, piekny, przebiezny las, sucho, piekna pogoda i bardzo interesujaco ustawione punkty. Bieg skladal sie z 2 czesci - obie na tym samym terenie, nawet niektore punkty z obu czesci byly dosc blisko siebie ale caly wic polegal na tym, ze zeby wystartowac druga czesc trzeba bylo skosic wszystkie punkty z pierwszej. A co ciekawe punkty byly tak ustaione, ze teren za pierwszym i drugim razem przebiegalo sie po innym katem / kierunkiem - do tego stopnia ze czasem lapalem sie ze nie pamietam okolicy, w ktorej 40 minut wczesniej szukalem sasiedniego punktu ...
Doszedlem juz do wprawy zeby biedz nie tylko kierujac sie sciezkami, rowami, skrajem lasow i lak - czyli bardzo latwymi i charakterystycznymi osiami, ale zeby biedz po tzw profilu terenu (czyli np w osi "grani" gorek lub w osi "dolinki" czy kombinacji tych dwoch), co na odcinkach ponad kilometra nie jest takie latwe, jak chce sie zachowac dokladnosc pozycji w zalesionym terenie rzedu 50 metrow.
Innymi slowy bieg dajacy naprawde wiele satysfakcji i zabawy a i nogi tak bardzo nie odczuly dystansu. Wyniki jak na oldboya tez niezle:
- na 20 startujacych 5 osob sie poddalo i nie wzielo drugiej mapy (tj przebiegli polowe zawodow i walkowerek)
- z pozostalych 15 osob bylem 10-ty, co biorac pod uwage fakt, ze kazdy z 9-ciu lepszych byl ode mnie mlodszy i bardziej wybiegany/usportowiony - jest wynikiem ktory mnie satysfakcjonuje.
Zachecam do kolejnej edycji - zdaje sie 2gi weekend listopada - tym razem okolice Dopiewa. Chetnie zabiore chetnych ze soba na "pare", wiec nie bedzie problemu zagubienia sie.
O co w tym chodzi ?
R.