Psia miłość

Tapczan. Leżymy to znaczy Pańcia siedzi, a ja w poprzek kolan rozciągnięty. Rozmyślam o wczorajszym obiedzie, czy może smakołyki się powtórzą dzisiaj. A tu kap, kap. Leje mi się na nos. Sufit nie przecieka , wiatr nie hula więc zamieci w pokoju nie ma. A to ciekawe. Skąd ta woda. A to z Pańci łzy płyną. Smutna ta moja Pańcia dzisiaj. Macham ogonem, podnoszę pycho, patrzę głęboko i z troską w oczy Pańci. Wiem, że mnie rozumie. Pańcia przytula się. Zaczyna mnie głaskać, mówić skąd ten smutek. I tak sobie rozmawiamy patrząc w oczy i przytuleni, a smutek odchodzi w….a obojętnie gdzie byle nie u nas. Niech na przykład poleci w kosmos. Tam jest dużo miejsca. I daleko od nas.

W ogóle jesień, zima. Ciemno, zimno. Czasami przykro. Jak wtedy gdy dowiedziałem się o chorobie mojego bliskiego przyjaciela Gacka. Gacuś zapadł na nowotwór. Moja Pańcia i jego Pańcia rozmawiały o terapii dla Gacka. Wymyśliły terapię komplementarną. Pańcia Gacka przeszukuje możliwości w całej Polsce, moja Pańcia przekształca naturoterapię od ludzi na psią, specjalizację  bokserską. Ja sam od dłuższego czasu jestem na ziołach, z witaminą D3, naprzemiennie trochę mikro lub makroelementów. Ale najważniejsze . Pańcia nie zapomina o codziennych spacerach na świeżym powietrzu. Uwielbiam je. Trochę śladów zapachowych, dużo przestrzeni. Niestety dzikich zwierząt w okolicy coraz mniej. A to wszystko to  moi bracia. Pańcia ostatnio stwierdziła, że „ las taki pusty, a Starorzecze jakby umierające”. Przygnębiające to wszystko. Chociaż rozumiem Pańcię. My psy widzimy węchem i sercem. Jak kochamy to na całe życie.

Przykład ? Proszę bardzo. Dzisiejszy telefon do Pańci. I słyszę całą historię.

Ktoś wynajmował mieszkanie samotnemu mężczyźnie z rotweilerem. Pies mimo swojej rasy  łagodny, przyjacielski wobec człowieka. Jego Pan umiera. Niestety minęło wiele czasu zanim do domu weszła Policja z Panią właścicielką mieszkania. Ta Pani właśnie, bardzo zwierzolubna uspokoiła policjantów, że wejdzie pierwsza bo dużo słyszała o tym psie od właściciela jako niezwykle przywiązanego do człowieka zwierzęcia. Pani weszła, dała powąchać rękę. Pies przytulił się do Niej. WSZYSTKIEGO CZEGO PRAGNĄŁ TO CZŁOWIEKA KTÓRY PRZYTULI I PODA WODY. Pani spełniła życzenia. Policjanci wykonali swoja pracę, chcą zabrać psa do schroniska. Pani protestuje. Bierze psa do siebie mimo, że ma już jednego psa.

Skontaktowała się bodajże  z Fundacją ROTTKA ( bodajże bo jak się podsłuchuje to nie wszystko dochodzi bez przeszkód) i niespodzianka. Ten pies był adoptowany właśnie z tejże Fundacji. Teraz Fundacja zaczęła szukać nowego właściciela i po 2 tygodniach już przyjechała nowa rodzinka z drugiego końca Polski. Bajka ? Może, ale prawdziwa. Rotek z upodobań jest takim samym kanapowcem jak ja. Nowa Rodzinka już przysłała zdjęcie Rotka z nowej, rodzinnej kanapki.

Ta historia to najlepszy przykład , że i my psy mamy w życiu szczęście. Może to nasi właściciela gdzieś tam z przestrzeni pilnują, abyśmy mieli dom. Kochają nas wieczną miłością,  tak jak my ich kochamy naszą wierną, psią miłością.

Bo tak naprawdę jako psy tworzymy z naszymi ludzkimi domkami jedność cementowaną wzajemnym szacunkiem i miłością. My za naszych Pańciów oddamy bez wahania życie, potrafimy wziąć na siebie ludzki smutek i cierpienie, a Pańcie dają nam bezpieczeństwo, ufność, zrozumienie, ciepło miłości. Dajemy sobie wzajemne szczęście.

Oj, refleksyjny dzień, ale nigdy nie jest za późno na wyznanie psiej miłości.

Wasz Avil