Impreza zebrala same plusy, a jedyny minus to duza odleglosc od Poznania. W nastepnym roku przydalaby sie okolica Jeleniej Gory albo Kotlina Klodzka ...
Mimo konkretnego mroziku - cos pomiedzy -7 i -10 - i dotkliwych podmuchow wiatru (wiadomo, pod szczytem Turbacza) w spiworze bylo calkiem milo i przytulnie. Moja koncepcja rozbicia malego namiotu (utrzymanie temperatury) wewnatrz wiekszego namiotu (podmuchy wiatru i nawalnica sniegu) zdala egzamin. Do 1-szej w nocy spalem w jednym spiworze, dopiero po 1-szej musialem zapiac drugi.
Mozna bylo bardzo praktycznie pogadac z wyjadaczami ekspedycji w gory Patagonii i Tienszan, albo doswiadczonymi GOPRowcami. Mozna bylo sie dowiedziec jak radzic sobie z odmrozeniami, jak rozpoznac poczatki hipotermii i jak z nia skutecznie walczyc, co jesc w gorach w chwilach ekstremalnego wysilku lub wychlodzenia, jak poradzic sobie z otwartym zlamaniem, ze czlonek grupy, ktory wyladowal pod lawina ma 15 minutowa szanse, ktora powinni wykorzystac jego towarzysze nie czekajac na smiglowiec, co to jest PIMS i jak zlokalizowac i szukac czlowieka pod sniegiem, ze nocleg zima pod namiotem moze byc przyjhemna rutyna, a wilgoc rownie duzym problemem jak wiatr i mroz ...
Jesli odbedzie sie edycja 2011 - zachecam do udzialu.
R.