Roman Kolankiewicz - wywiad z radnym Mieczewa i Radzewic

-Dlaczego kandyduje Pan na radnego?

-Myślę, że w przedwyborczej licytacji programów/obietnic nie doceniamy tego jakże kluczowego pytania. Ja to pytanie zadałem sobie kilka miesięcy temu, kiedy musiałem zdecydować, czy chcę podjąć się obowiązków radnego. Walne Zgromadzenie naszego Stowarzyszenia jednogłośnie poparło moją kandydaturę na radnego, zrozumiałem wtedy, jak duży dostaję kredyt zaufania, kredyt, na który, pomimo iż ciężko pracowałem, nakłada na mnie ogromną odpowiedzialność. Moja ostateczna decyzja nie była wcale łatwa, z pomocą przyszły mi słowa Jana Pawła II z kazania do młodych na Westerplatte, kiedy mówi o „wymiarze zadań, które trzeba podjąć”, o „słusznej sprawie, o którą nie można nie walczyć”, o obowiązku, „od którego nie można się uchylić, nie można zdezerterować” a na koniec dodaje zdanie o „porządku prawd i wartości, które trzeba utrzymać i obronić (…) dla siebie i dla innych”. Słowa te pozwoliły mi zrozumieć mój osobisty motyw, dla którego chcę zostać radnym oraz pomogły zrozumieć, że skoro podjąłem się działania, jako lider lokalnej społeczności, to praca radnego jest kolejnym krokiem, jest właśnie tą wspomnianą powinnością i obowiązkiem wobec ludzi, którzy zdecydowali się mi zaufać.

- Z jednej strony brzmi niezwykle poważnie, a z drugiej przypomina mi to oklepaną śpiewkę „nie chciałem, ale mnie poproszono…”

- Powiedziałem, że miałem wątpliwości, ale praca w radzie gminy to dla mnie bardzo ważne wyzwanie, w którym widzę dużą szansę również na osobisty rozwój.  Kiedy podejmowałem się funkcji prezesa Stowarzyszenia Miłośników Mieczewa „Mieczewo – nasze miejsce”, przyświecała mi ogromna wiara w możliwości, jakie niesie ze sobą utworzenie takiej organizacji w Mieczewie. Chciałem być w centrum tych zmian angażując się w prace na rzecz naszej społeczności w najszerszym możliwym zakresie. Zmiany, których udało się dokonać, utwierdzają mnie w słuszności tamtego wyboru. Każdy ma inną miarę satysfakcji własnego życia, moją miarą odmierzam to, ile dałem z siebie innym, ile osób zainspirowałem do podjęcia nowych wyzwań, do rozwoju. Takie właśnie ideały przyświecają mojej kandydaturze na radnego.

- Chce pan zmieniać ludzi?

- Chcę zmieniać nastawienie do rzeczywistości, do postawy obywatelskiej, do pracy na rzecz społeczności lokalnej. Wiele razy podkreślałem, że wierzę w ludzi, w ich ogromny potencjał. Jestem przekonany, że mój udział w pracach rady gminy przyczyni się do wyzwalania tego potencjału, a to jest podstawą trwałych i pozytywnych zmian.

- Ciągle mówi Pan o zmianach, czy to znaczy, że nie jest Pan zadowolony z obecnego zarządzania gminą?

- Jestem niezadowolony ze stosunku gminy do peryferyjnych miejscowości. Choć z inicjatywy mieszkańców w Mieczewie i Radzewicach dzieje się naprawdę wiele dobrego, to wsparcie ze strony gminy jest niewielkie a z pewnością niewystarczające. Podejmowane działania nie zawsze korespondują z oczekiwaniami mieszkańców, w Mieczewie na przykład mamy piękne boisko piłkarskie, które wręcz przytłacza rozmiarami i służy garstce osób, a nie mamy wyremontowanej świetlicy wiejskiej, do której mieszkańcy z przyjemnością przychodziliby spędzać czas. Brakuje dialogu z mieszkańcami, a przecież to kolejka w sklepie spożywczym lub w OPS po zasiłek jest kopalnią wiedzy i kreatywnych rozwiązań. Radni i burmistrz nie są od kreowania rzeczywistości według własnego światopoglądu, ale są zobowiązani do pilnego śledzenia potrzeb mieszkańców gminy. Tę sytuację z pewnością poprawią obecne wybory z okręgami jednomandatowymi. W radzie od wielu lat brakuje głosu z naszego krańca gminy, teraz się to zmieni.

- Startuje Pan, jako kandydat niezależny, czy nie łatwiej było przyłączyć się do istniejącej opozycji?

- Pewnie, że łatwiej, ale łatwe rozwiązania nie są moją domeną, poza tym, dlaczego do opozycji? Nowe prawo wyborcze daje szansę najmniejszym komitetom wyborczym i z takiej właśnie szansy Mieczewo korzysta. Jeszcze cztery lata temu, aby wystartować w wyborach trzeba było się związać z istniejącym ugrupowaniem w radzie, co oczywiście w przypadku wyboru na radnego miało swoje konsekwencje. Dzisiaj każdy obywatel miał prawo utworzyć własny komitet wyborczy i cieszę się, że w naszej gminie kilka takich komitetów powstało. Dzięki temu, że startuję, jako kandydat niezależny nie jestem uwikłany w układy istniejących ugrupowań i będę mógł transparentnie reprezentować interesy Mieczewa i Radzewic. Poza tym mam luksus swobodnej oceny i krytyki wszystkich kandydatów na burmistrza (śmiech).

- Czy nie obawia się Pan, że jako radny niezależny, będzie miał Pan słaby głos w decyzjach rady?

-Jeden głos przeważa czasem szalę i potrafi być bardzo cenny. O sile mojego głosu zadecydują wyborcy, im więcej przyjdzie Was 16 listopada, tym silniejszy będzie mój głos, jeśli wygram.

- W naszym obwodzie jest tylko dwóch kandydatów, Pan i Pani Kubiaczyk z Radzewic, czy jest to dla Pana silna konkurencja?

- Z panią Małgosią trochę się znamy, a i słyszałem o niej wiele dobrego. Z pewnością jest dobrym kandydatem na radnego dla mieszkańców Radzewic, nie postrzegam jej jednak, jako konkurentki czy rywala. Jeżeli wygram wybory w naszym obwodzie, to liczę na współpracę z Panią Małgosią, a już dziś zapowiadam, że ona może liczyć na współpracę ze mną, jeżeli zostanie radną.  W Radzewicach mam wielu znajomych i tam mieszkają moi najbliżsi przyjaciele, od dzieciństwa spędzam tam wiele czasu, mam też dobre relacje z sołtysem Radzewic, dlatego sprawy tej miejscowości nie są mi obojętne. Mogę zapewnić mieszkańców Radzewic, że jeśli wygram będą mogli z przekonaniem mówić o mnie „nasz radny”, a jeśli wygra Pani Małgosia to dołożę wszelkich starań, aby tak mogło o niej mówić Mieczewo.

- Pana sympatia do Radzewic jest znana w Mieczewie, a ostatnio pojawiły się w związku z tym słowa krytyki, w biuletynie jest artykuł informujący, że pozyskał Pan środki na remont pomostu w Radzewicach. Dlaczego to nie Mieczewo stało się celem Pana działania? Czy to może zwykłe zagranie przedwyborcze?

- Dziwi mnie takie postawienie sprawy. Po pierwsze Radzewice to nie wrogi obóz, a sąsiednia miejscowość, która ma niezwykle atrakcyjne położenie nad Wartą i powinniśmy to miejsce traktować, jako dobro wspólne, dlatego wsparcie budowy przystani to nie tylko wsparcie sąsiadów, ale działanie również dla mieszkańców Mieczewa. Po drugie równolegle, z tego samego programu pozyskaliśmy środki na budowę bulodromu w Mieczewie. Projekt dla Radzewic pisałem w czerwcu i wtedy wiedziałem już, że będę kandydował do rady, jednak nie, dlatego skierowałem swój czas i energię za miedzę, ale dlatego, że jak już wspomniałem sprawy tej miejscowości są mi bliskie i kiedy się okazało, że mogę pomóc nie zawahałem się.

- Dobrze, przejdźmy do konkretów. Jaki ma pan program wyborczy, jakie plany dla Mieczewa?

- Program wyborczy? Chodzi o to, co obiecam? Nie mam takiej listy. Mogę tylko zapewnić, że czeka nas ciężka praca, na początek przyjdźcie 16 listopada i zagłosujcie, wtedy będę wiedział ile osób z naszego obwodu chce mieć wpływ na kształtowanie naszego miejsca, dalej zaproszę Was do współpracy. Jak już wspomniałem, to mieszkańcy gminy powinni kreować otaczającą ich rzeczywistość, dość nam regulacji prawnych, które powstają na szczeblach centralnych w oderwaniu od rzeczywistości, mieszkamy tutaj i tutaj mamy prawo decydować o tym jak nasza rzeczywistość wygląda, nie zmarnujmy tej szansy. Ciągle to powtarzam, wierzę w ludzi i gdybym miał hasło wyborcze to tak by ono brzmiało, wierzę w ludzi, wierzę w Was, to w Was jest potencjał tej gminy i nie dajcie sobie wmówić, że ktoś powinien za Was decydować o tym jak ma ta gmina wyglądać. Jako prezes stowarzyszenia uczę się poznawać potrzeby społeczności lokalnej, jest to niezwykle ważne doświadczenie, z którego będę korzystał w pracy radnego.

- Czyli żadnych konkretów… polityczna odpowiedź.

- Przecież to konkret. Mówię o współpracy z ludźmi. Nie o tym, że będę ich słuchał, ale o tym, ze usiądę z nimi i wspólnie porozmawiamy o trudnościach i pomysłach ich rozwiązania. Proszę nie oczekiwać, że opowiem mieszkańcom bajkę o kanalizacji czy gazyfikacji, choć będą to kwestie bardzo dla mnie ważne, chętnie porozmawiam o alternatywach dla takiego rozwiązania.

- Alternatywa dla gazu i kanalizacji?

-Tak, sam korzystam z takich alternatywnych rozwiązań i chętnie podzielę się doświadczeniami, ale to bardzo szeroki temat na osobne spotkanie.

- Może ma Pan też alternatywę dla wody?

- Nie, tutaj nie może być alternatywy. Woda w wielu mieczewskich studniach jest niezdatna do picia, podłączenie istniejących i nowych odbiorców do wodociągu jest koniecznością. Wszyscy dobrze znamy enigmatyczną historię nieporozumień między gminą a Majątkiem w Rogalinie oraz obietnice o grubej rurze Aquanetu. Jako radny będę miał możliwość lepszego przyjrzenia się sprawie i trzymania ręki na pulsie.

- Stowarzyszenie Miłośników Mieczewa „Mieczewo – nasze miejsce” jednoznacznie kojarzy się z Panem, wiele udało się zrobić dla Mieczewa, ale nie wszystkie zamierzenia się powiodły a ostatnio jakoś mniej nowych pomysłów.

- To oczywiście miłe, że dobrze postrzegana organizacja kojarzy się ze mną, ale nie zapominajmy, że tę organizację tworzą pojedyncze osoby, które tylko dzięki współdziałaniu budują coś wielkiego, ja jestem jedna z tych pojedynczych osób, choć powierzono mi szczególną funkcję w mechanizmie Stowarzyszenia. Udało się nam dokonać wielu pozytywnych zmian w Mieczewie, zapoczątkowaliśmy wiele cyklicznych imprez, zagospodarowaliśmy teren wokół świetlicy, utworzyliśmy kącik czytelniczy, salę fitness, zbudowaliśmy tor do gry w boule wraz z małą architekturą, zorganizowaliśmy własne ujęcie wody i nawadnianie boiska a teraz prowadzimy remont łazienek. Oczywiście w te zmiany wpisuje się też efektywne wykorzystywanie funduszu soleckiego, a za wszystkim stoi mnóstwo pracy zarówno członków Stowarzyszenia, jak i osób niezrzeszonych. Jeśli któreś z naszych założeń jeszcze nie jest zrealizowane, to znaczy, że jest w trakcie realizacji. Nie zgadzam się, że ostatnio mniej nowych pomysłów, ich zawsze jest więcej niż możliwości a te niestety są ograniczone, brakuje nam rąk do pracy, aby realizować każde zamierzenie. Cały czas jednak pojawiają się nowe osoby chętne do pracy na rzecz naszej społeczności, więc idziemy do przodu. Pozyskujemy sporo funduszy zewnętrznych i wymaga to coraz większego zaangażowania poza „placem budowy”, dlatego cały czas apelujemy o wsparcie.

- Ma Pan czwórkę dzieci, pracę, jest Pan prezesem stowarzyszenia a teraz funkcja radnego, jak zamierza Pan to wszystko pogodzić?

- To nie jest kwestia godzenia tylko umiejętnego łączenia, po prostu podstawą jest dobra organizacja, a ja mam jeszcze do tego ogromne wsparcie od mojej żony. Poza obowiązkami, które Pani wymieniła istnieją jeszcze przyjemności jak choćby bieganie i gotowanie, od lat świadomie uczę się rezygnować z „pożeraczy czasu” a każdy z nas ma ich mnóstwo, koledzy w pracy również dziwią się skąd biorę na to wszystko czas a po chwili opowiadają o kilku serialach, które dzień wcześniej obejrzeli. I nie jest to ascetyczne odbieranie sobie prawa do wypoczynku, ale świadome wybieranie między różnymi formami spędzania czasu, wystarczy, ze pomyślę jak się będę czuł po obejrzeniu filmu a jak po przebiegnięciu dziecięciu kilometrów i już pędzę przed siebie przez las.

- Czy jest coś, co chciałby Pan dodać na koniec naszej rozmowy?

- Chciałbym podziękować wszystkim osobom, które mnie poparły i które mnie wspierają. Jestem szczególnie wdzięczny wszystkim tym, którzy włączają się w działania na rzecz poprawy życia w naszym miejscu, nic bym nie osiągnął bez Was. Dziękuję, że dzięki Wam nadal wierzę w ludzi.

-Dziękuję za rozmowę.

-Dziękuję.